2020-10-18
Magdalena Tofil
Profesor psychologii, specjalista w zakresie psychologii osobowości, psychologii motywacji i psychologii społecznej. Prace badawcze prowadził na temat teorii czynności, osobowości, psychologii motywacji, a także psychologii społecznej. Autor i współautor wielu książek i artykułów naukowych, popularyzator psychologii. Wykładowca akademicki, miłośnik książek, ogrodów i muzyki oratoryjnej.
Z wywiadu, jaki przeprowadziła Justyna Dąbrowska w kwietniu 2015 roku z Mistrzem - prof. Wiesławem Łukaszewskim, ukazuje się postać człowieka, który bardzo ceni autonomię. Poprzez doświadczenia okresu wojny i ciągłego zagrożenia, jak sam twierdzi, został naznaczony piętnem samotności i wycofania. Mając raptem 3 lata nauczył się pisać i czytać, kiedy to będąc w izolacji, jego mądra matka „pisała” litery palcem w powietrzu, a on się szybko tych liter uczył. Czytanie stało się podstawową częścią jego życia, a nawet moralnym obowiązkiem.
Wątek śmierci towarzyszył Profesorowi przez całe życie, w ciągu którego przeżył kilka szczęśliwych ocaleń. Miał koszmarny wypadek motocyklowy, w którym przeleciał nad kioskiem na wysokości jego dachu. Leciał ze dwadzieścia metrów myśląc, że to koniec i zastanawiając się jak upaść. Uderzył o ziemię a następnie wstał. Gdy przyjechało pogotowie zapytali, czy nic mu nie jest i kazali iść do domu. Następnie pojawiły się poważne kardiologiczne i kardiochirurgiczne problemy. Wiele razy tracił przytomność, ale jakimś cudem wszystko kończyło się dobrze. Jednakże Profesor jest świadomy, że co się odwlecze to nie uciecze. Refleksje dotyczące zdarzeń miewa na ogół z pewnym odroczeniem, gdy sytuacje napięcia i zagrożenia mijają, wtedy patrzy na te zdarzenia z szerszej, ogólniejszej perspektywy. Dopiero po latach dotarło do niego, jak bardzo był zaburzony jako dziecko – był patologicznie nieśmiały. Przebywanie wśród ludzi było dla niego prawdziwym koszmarem, paraliżowało go i było wtedy źródłem cierpienia, dlatego uciekał przed tym, szukał ciszy i stworzył sobie niszę (czytanie książek), w której świetnie funkcjonował. Uważa, iż ciekawość wyleczyła go z nieśmiałości. Mnóstwo czasu pochłaniało mu myślenie o tym, co będzie, fantazjowanie o przyszłości. W trzynastym roku życia postanowił, że w dniu osiemnastych urodzin wyprowadzi się z domu i przez pięć lat codziennie to sobie planował. Gdy już zbliżały się oczekiwane urodziny, to znalazł pracę, mieszkanie i w dniu osiemnastych urodzin zrobił to, co postanowił. Twierdzi, iż te pięć lat myślenia o sobie było potwornym egocentryzmem, ponieważ nie liczył się z uczuciami rodzeństwa ani uczuciami swojej matki, niczym innym się właściwie nie zajmował, tylko potajemnym knuciem, jak to wszystko zorganizować.
Profesor rozróżnia u siebie dwa okresy: ten, w którym był inteligentny, i ten, w którym zaczął być mądry. Naczytał się strasznie dużo i w jakimś momencie eksplodowały pomysły, a kariera naukowa była ubocznym skutkiem. Około pięćdziesiątki doznał coś w rodzaju prywatnego objawienia, kiedy nagle zaczął rozumieć, nie wiedzieć, tylko rozumieć. Poznał to po tym, że potrafił sobie radzić ze sprzecznościami – pomyślał, że wcale nie jest tak, że wszystko jest czarno-białe, są też różne szarości. Mądrość polega na ty, że można w umyśle zmienić dwie sprzeczne idee, przekroczyć ponad sprzecznością. Wtedy poczuł się zwolniony z obowiązku wyjaśniania wszystkiego, rozstrzygania i dowodzenia, poczuł, że ma prawo do tego, aby myśleć czasem niechlujnie, stronniczo, w imię czystej przyjemności myślenia, a nie w imię wyniku, który ma przyjść. Uważa, iż obraz świata musi mieć w sobie trochę bałaganu, bo musi być przedmiotem wewnętrznego sporu oraz że w życiu musi być niesprawiedliwość i konsekwencja, bo to jest w pewnym sensie zdrowe.
Kiedy miał siedem, osiem lat to zakochał się w pewnej dwudziestoletniej, rudowłosej Matyldzie, która mieszkała niedaleko i codziennie rano wychodziła nie dość ubrana na swój balkon. Profesor wystawał pod płotem jej ogrodu i wpatrywał się w nią. Kochał ją z całych sił i to ona uświadomiła mu potęgę uczuć. Odkrył wtedy, że drugi człowiek może niechcący wywołać w nas burzę.
Był moment, kiedy zastanawiał się nad porzuceniem nauki, ponieważ miał wrażenie, że zrobiło się to jałowe i nie było już w tym pokarmu. Postanowił zająć się rekonstrukcją i odnawianiem starych lamp gazowych oraz elektrycznych. Ale do nauki nawrócili Profesora jego doktoranci Dariusz Doliński i Andrzej Szmajke, którzy postanowili wykorzystać jego słabość do nowinek technicznych i podarowali mu komputer. Okazał się on dobrym pretekstem do powrotu do pracy naukowej. Jego głównym motorem napędowym były przemiany w myśleniu o świecie, pewne zwątpienie, większy dystans i szukanie nowej perspektywy na poznawanie świata. Przestały interesować go sukcesy, ponieważ cała ta naukowa buchalteria (liczenie punktów i publikacji) to jakiś absurd - zaprzestano mówienia o odkryciach, a skupiono się jedynie na tym ile kto ma publikacji na liście filadelfijskiej. Patrząc na biurokratyczną ścieżkę kariery traci się z pola widzenia doniosłość odkryć wspaniałych młodych ludzi. Dziś nauka, a zwłaszcza nauki społeczne, to taki kolosalny śmietnik – otwierając bazy bibliograficzne widać, że jest zatrzęsienie danych, ale tragicznej jakości, aczkolwiek czasem trafi się jakiś „złoty pierścionek”. Za swoim promotorem, profesorem Tadeuszem Tomaszewskim, zaczął stawiać pytanie „po co?” i ten pierścionek znaleziony na śmietniku jest związany ze zrozumieniem, że coś jest po coś.
Profesor twierdzi, że nie potrafi uprawiać i pielęgnować miłości, ponieważ należy do zdefektowanych mężczyzn, którzy potrafią poszukiwać i zdobywać, natomiast nie potrafią utrzymywać związku. Najbardziej upajającymi wspomnieniami miłości są krótkie (np. czterodniowe) bardzo intensywne znajomości, którym towarzyszy stan lewitowania, po czym znajomość taka się kończy. To właśnie te mocne emocjonalne przeżycia nauczyły Profesora, że nie można mieć wszystkiego i że ta zachłanność, która czasem nami owłada, bywa destruktywna. Kiedy rywalizują ze sobą miłość i praca, jedyne co pozostaje to miłość do pracy i tak się u Profesora stało.
Wiesław Łukaszewski twierdzi, że jest leniwy, a poza tym żądny różnych doświadczeń. Nudzą go uczeni, którzy tylko mówią o swojej nauce. Lubi też nie pracować – miewa okresy skrajnego lenistwa, nic nie robi, czyta, spaceruje, podróżuje, chodzi do teatru. Jest osobą bardzo aktywną, która jeździ na rolkach, ponieważ aktywność jest odżywaniem mózgu.
Bardzo dbał o to, aby swoich dzieci nie udziecinniać. Zależało mu, aby szybko nabrały świadomości, że są samodzielne, że to one decydują. Uważa, iż związek z dziećmi jest ważny, ale nie chodzi o to, żeby się często widywać i gadać bez przerwy, tylko mieć świadomość, że jest się obecnym w czyjejś pamięci. Zarówno Profesor jak i jego dzieci są autonomicznymi bytami, którym nawzajem na sobie zależy, ale bez ingerowania w prywatność, bez inwazji, bez pragnienia kontroli. Twierdzi, iż nie jest dobrym ojcem, ponieważ nie zadaje dzieciom pytań. Nie lubi pytać, podobnie jak nie lubi, jak ktoś mu zadaje pytania. Nie toleruje wścibstwa, bardzo ceni autonomię zarówno swoją, jak i innych. Uważa, że trzeba pozwalać ludziom na autonomiczne decyzje, ponieważ każdy chce mieć poczucie sprawstwa, nie chce być wykonawcą cudzych pomysłów, dlatego nigdy nie kazał nic swoim doktorantom.
Kluczową sprawą dla Profesora są bliskie związki z ludźmi w bardzo różnym wieku, przyjazne relacje z osobami znacznie młodszymi i znacznie starszymi, ponieważ różnorodność jest warunkiem rozwoju. Posiada dużą łatwość zamykania przeszłości, niektórzy twierdzą, że wręcz niedelikatną. Bardzo dba o to, aby nie zepsuć sobie wspomnień, dlatego nigdy nie wraca do miejsc, w których był szczęśliwy, gdyż boi się, że realny obraz danego miejsca zdewastuje jego wspomnienie.
Wiesław Łukaszewski ma poczucie czasu, który pozostał, który się jakoś zamyka. Jako osoba niereligijna, nie chce mieć żadnych ceremonii, przemówień ani grobu, ponieważ nie może patrzeć na ten nagrobkowy kicz. Kwestię rozsypania jego prochów uzgodnił już z dziećmi, aby jakieś stworzenia mogły z niego skorzystać, gdy przyjdzie na niego czas.
Opracowano na podstawie książki „Nie ma się czego bać. Rozmowy z mistrzami” Justyny Dąbrowskiej (2016) Warszawa: Wydawnictwo Agora oraz https://www.swps.pl/podyplomowe-wykladowcy/14615-lukaszewski-wieslaw